Temat, który dzieli pokolenia fotografów, a tak trudno się go podjąć. Dlaczego? Wydaje mi się, że dlatego że brakuje wiedzy i zrozumienia skąd przyszła moda na presety do Lightrooma, która zmieniła postrzeganie fotografii profesjonalnej na całym świecie. Trwa walka tradycjonalistów i preseciarzy. Czy jest ona jednak warta jedności całej branży? Poznajmy korzenie, skąd jeden temat tak potrafił nas spolaryzować!
Jest to kwestia, która często dzieli pokolenia fotografów. I szczerze mówiąc – nie dziwie się. Moim celem tego tekstu jest przedstawienie obu stron, pokazanie historii, skąd się to w ogóle wzięło i ostatecznie – mam nadzieję, że choć trochę nas pogodzić.
Żebyście dobrze mogli zrozumieć różnicę między preseciarzem, a tradycjonalistą – spójrzcie na porównanie niżej, by zrozumieć jak może się dzisiaj różnić obróbka od fotografów!
Presetów używam w swojej fotografii od trochę ponad pół roku (w momencie pisania tego tekstu), poprzedzone kolejnym pół roku testowania tego rozwiązania. To co widzicie dzisiaj w mojej fotografii ma się nijak do moich zdjęć z wcześniejszego okresu. Również byłem zwolennikiem tzw. klasycznej obróbki – dzięki czemu wydaje mi się że mam coś do powiedzenia na ten temat. Spójrzcie sami na dwa zdjęcia poniżej.
Sam, mimo bardzo młodego wieku, byłem tradycjonalistą obróbkowym!
Krótkie przedstawienie czym w ogóle są presety dla osób, które nie są w temacie – jest to narzędzie używane w lightroomie, do ustawienia ustawień. Tylko tyle i aż tyle.
Używanie predefiniowanych ustawień (presetu) zmienia nam zdjęcie tak, by pasowało do stylu i barwienia, który chciał nam przekazać jego autor.
Preset zmienia ilość kontrastu na zdjęciach, zmienia kolory, definiuje przebarwienia w highlights’ach, shadow’sach, ustawia krzywą.
Używając presetów możemy nadać jednolity charakter kolorystyczny całemu reportażowi, lub całej sesji. Tak to wygląda w teorii.
W praktyce można powiedzieć, że preset Lightroomowy to coś na kształt filtru z Instagrama. I jest to określenie bardzo trafne i nie wzięło się znikąd. Bo uważam, że właśnie Instagram sprawił istną rewolucję w fotografii.
Przykładowe używanie presetów w programie Lightroom na podstawie paczki ustawień. fot. Jonasz Olszewski
Przed pojawieniem się tej aplikacji, nie istniało coś takiego jak „alternatywna obróbka presetami”, zdjęcia wyglądały zwyczajnie, klasycznie.
Zmiana kolorów w tamtych czasach wymagała dużej wiedzy i umiejętności w Photoshopie, więc dokonywali ją tylko niektórzy.
Wszystko zmieniło się, gdy pojawił się Instagram. Dokonała się rewolucja na naszych oczach – każdy z użytkowników, zyskujących wtedy niesamowitą popularność, smartfonów, miał dostęp do aplikacji w której mógł się podzielić zdjęciem z telefonu. A przed dodaniem tego zdjęcia – obrobić je, pierwszy raz dostając banalne narzędzie, które kompletnie zmieniało nam jego kolory. Bez żadnej teoretycznej wiedzy, dosłownie „na kliknięcie”.
Ludzie byli tym tak zachwyceni, że wrzucali nawet zdjęcia swojego jedzenia, ponieważ filtr tak zmieniał fotografię, że nawet talerz z kotletem i ziemniakami wyglądał świetnie. Sam osobiście, byłem zafascynowany tą aplikacją ale również przerażony. W mojej głowie pojawiały się myśli – czy to oznacza, że uczyłem się programów graficznych i edycji kolorów na marne? Przecież ten Instagram robi wszystko w sekundę, co mi zajmuje kilkanaście minut!
Byłem ogromnie ciekawy co wydarzy się dalej.
Teraz ciekawostka – w okresie gdy to się wszystko działo, zajmowałem się hobbistycznie programowaniem. I dosłownie stworzyłem program, który był edycją Instagrama na komputery – chciałem być sławny i odnieść sukces na tej idei szybkiej obróbki zdjęć, no ale nie wyszło. Więc… po latach zostałem fotografem! R
ównież zrobiłem tam własne ustawienia kolorystyczne (filtry).
Możecie ten film odnaleźć wpisując w YouTube „software for pc instant effect”. Ale lepiej tego nie róbcie.
Rewolucja Instagramowa trwała rok, lub dwa. Ale jeszcze nie udało się jej zwojować nic więcej, niż amatorskie zdjęcia robione jedzeniu smartfonem.
Jak to w historii świata bywa – coś jest modne przez jakiś czas aż w końcu ludziom się nudzi.
Zaczęła się moda numer dwa, właściwie druga fala rewolucji – czyli program VSCO Cam.
Robił to samo co Instagram, tylko traktował edycję kolorów na odwrót! Filtry Instagramowe były nasycone, kontrastowe, z fantazyjnymi ramkami. VSCO oferował równie prostą obróbkę co Instagram – ale kolory, które nam zastosowywał na zdjęcia były wyblakłe, mało nasycone, z dużą ilością „mgły” w jasnych i ciemnych partiach zdjęć.
Po kilku miesiącach każdy profil na Instagramie stał się wyblakły. Jednym słowem – ludzie tą obróbkę pokochali! Od tego momentu wyraziste, kontrastowe kolor z filtrów Instagramowych stały się „passe”.
Moda na takie zdjęcia przeszła również na portale takie jak Pinterest, które są zbiorami inspirujących zdjęć, kreacji, scenerii i pomysłów.
I mniej więcej w tych okolicach dokonało się niesamowite przeobrażenie w branży fotografii, a przede wszystkim fotografii ślubnej. Pary młode szukając właśnie inspiracji do swoich ślubów, zaglądały na te portale! Przez co wymagania dotyczące ich kolorów ze zdjęć ślubnych, się kompletnie zmieniły. Od teraz również ich zdjęcia miały być w stylu „VSCO Cam” z Pinteresta!
Osoby, chcące być na czasie, i którym się podobała ta moda stworzyły ustawienia do profesjonalnych programów obróbki zdjęć – czyli Lightrooma właśnie z presetami, które miały mocno nawiązywać do filtrów znanych z VSCO.
Stworzył się dosłownie nowy nurt fotografii, który oprócz zmiany kolorów, z czasem dodał również używanie obiektywów z szerokim kątem, by zdjęcia jeszcze bardziej przypominały te robione smartfonami. Początkowo było to ignorowane, ale im dalej w czas tym bardziej ten trend się rozprzestrzenia
I obecnie żyjemy w okresie, gdzie są dwa obozy.
Jeden z nich przedstawia „tradycjonalistów”, którzy obrabiają zdjęcia klasycznie, czyli żywe, kontrastowe zdjęcia z tradycyjnymi obiektywami, oraz „preseciarze” czyli osoby które fotografują raczej szerszymi obiektywami i upodabniają zdjęcia do filtrów znanych z VSCO Cam oraz Pinteresta.
Oba obozy się zwalczają, i mówią że Ci drudzy nie mają racji. Coś Ci to przypomina? 🙂
Czyja jest racja, i o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi?
Im dłużej nad tym wszystkim myślałem, tym bardziej dochodziłem do wniosku że sprawa jest okropnie skomplikowana, ale do wytłumaczenia. Tak jak mówiłem wcześniej, kiedyś sam robiłem tradycyjną obróbkę, i sam byłem przeciwny presetom. Uważałem, że fotografia powinna przedstawiać rzeczywistość i nie wyglądać jak fotografie wykonane smartfonem.
Uważałem, że kolory wychodzące z presetów są nienaturalne i czasami śmieszne.
Ale się nawróciłem. Dosłownie. Nie był to łatwy proces, trwał on bardzo długo. Ale dzisiaj jestem w stanie powiedzieć, że się ogromnie myliłem.
Niezależnie jak krótki odcinek czasu weźmiecie, sztuka zawsze była tworzona na współczesne potrzeby ludzi. Pokazują nam to epoki kulturowe, w których sztuka zawsze przedstawiała co innego, mówiła co innego i miała kompletnie inny styl.
Ale weźmy coś, co jest nam bliższe – na przykład dziesięciolecie lub dwudziestolecie. I w tym momencie chciałbym na chwile się oderwać od fotografii, bo sztuka obejmuje dużo więcej dziedzin, a z muzyką utożsamia się praktycznie każdy.
Przykład (1.) – Piosenka „One”
Przykład (2.) – Piosenka „St. Anger”
Przykład (3.) – Piosenka ” The Day That Never Comes„
Przykład (4.) – Piosenka „Moth Into Flame”
Jest natomiast jedną rzecz, której uważam że preseciarze powinni wyeliminować zupełnie. Chodzi o kolor skóry.
Niezależnie od tego jak mocno ingerujemy w kolorystykę zdjęcia, zawsze odcień twarzy powinien pozostać naturalny, zgodny z rzeczywistością.
Nikt nie lubi gdy wygląda jak ufoludek, albo jakby spędził na słońcu zbyt dużo czasu. Musimy wyeliminować zielone lub różowe odcienie z tych miejsc.
W tym temacie mamy dużo do nauczenia się od branży filmowej. Spójrzcie na te kadry wzięte z filmów – mamy kolory stylizowane na naprawdę wiele sposobów, jest to w dodatku kolorowanie bardzo agresywne. To co jednak łączy te wszystkie kadry, to zawsze koloryzacja zostaje „zdjęta” ze skóry.
Jeśli nasz preset masakruje skórę – jest to bardzo łatwe do naprawienia. Zacznij od początku – na podstawie balansu bieli ustal odpowiedni temperaturę skóry, jeśli jest ona zbyt fioletowa lub zielona – użyj suwaka „hue” odpowiedzialnego za kolor pomarańczowy. Jeśli jest taka potrzeba, zmniejsz lub dodaj saturację do tego koloru.
I teraz powiedz mi, z jakiego powodu miałbym się trzymać starej kolorystyki, skoro każdemu podoba się co innego, w zależności od tego co ogląda, a klient dzisiaj chce mieć kolorystykę jak ze zdjęć z Instagrama? Jaki pożytek z tego ma mój biznes, skoro moja firma wytwarza zdjęcia nieaktualne, nieatrakcyjne dla młodych klientów?
Zdaje sobie sprawę, że nie jest to łatwy temat, i nie chcę tutaj nikogo urazić. Przypominam – sam byłem przeciwnikiem tego nowego trendu. Mówię wam swoje przemyślenia oraz drogę, którą przeszedłem by być w miejscu w którym jestem dzisiaj.
Jednocześnie mam nadzieję, że wywoła to dyskusję i będziemy mogli o tym rozmawiać.
To co jednak chciałbym na końcu mocno zaznaczyć – kolory i obróbka to naprawdę może 10% zdjęcia, niech to nie sprawia, że jako fotografowie się nie lubimy lub ze sobą walczymy. 90% zdjęcia to kadr, treść i historia jaka za nim stoi. I to się liczy dużo bardziej, i to nas łączy.
Subskrybuj kanał na Youtube!