Mity fotograficzne dzielą się na nieszkodliwe i szkodliwe. Te drugie mogą mieć ogromny wpływ na nasz biznes i nasze funkcjonowanie jako fotografa ślubnego. Przez wierzenie w nie możesz stracić mnóstwo kontaktów, oraz pieniędzy! Uporajmy się z nimi w tym filmie, aby mieć pewność, że nie będą one nas ograniczać w dalszym rozwoju. Zarówno zawodowym oraz osobistym!
Jest to temat o tyle ważny, że mity te rozpowiadają nie tylko osoby, które nie mają nic wspólnego z fotografią zawodową, ale mówią o nich również profesjonalni fotografowie! Z tego powodu możesz natknąć się z nimi tak naprawdę na każdym etapie swojego życia zawodowego. Nie każdy mit jest jednak zły, więc najpierw podzielmy je sobie na dwie kategorie:
– Mity Nieszkodliwe
– Mity Szkodliwe
Przykładem mitu nieszkodliwego, krążycym wokół fotografa ślubnego jest to, że każdy z nich zarabia bardzo duże pieniądze. Jest to wręcz mit pozytywny, bo jest w stanie Cię zmotywować by zająć się tą działką fotografii. Nie jest to natomiast prawdą, bo w tym zawodzie rządzą się te same zasady, co we wszystkich innych branżach. Dobrzy fotografowie zarabiają ponad przeciętnie, a reszta z nich po prostu akceptowalnie. Nie ma tutaj żadnej reguły, jednak usłyszenie tego zdania, ma zdecydowanie pozytywny wpływ na twoją dalszą ścieżkę kariery.
W tym wpisie jednak skupimy się na mitach z drugiej kategorii, czyli na mitach szkodliwych, bo to właśnie one mogą cię hamować przed dalszym rozwojem. I biznesowym, i stricte fotograficznym. Dlatego musimy je sobie jak najszybciej wyjaśnić, i po prostu – zapomnieć o nich!
Kto wie, co by się stało, gdybym sam tego mitu szybko nie zweryfikował. Być może nie byłoby ani tej strony, ani mojego obecnego miejsca pracy, ani mojego kanału Youtube o fotografii. Ciężko do końca zdiagnozować, skąd on się wziął. Przewiduję, że fotografia smartfonowa nam zawróciła w myślach. W końcu duża część naszych znajomych ma konto na Instagramie, gdzie dzielą się wysokiej jakości zdjęciami ze swojego życia. Można odnieść wrażenie, że każdy dziś jest fotografem. Można więc pomyśleć, że skoro tak wiele osób robi zdjęcia, to tak samo dużo zostaje profesjonalnym fotografem. Jednak tak nie jest.
Co do przesyconego rynku, który nie przyjmie kolejnego fotografa – tu posłuże się przykładem. Gdy sam postanowiłem zostać zawodowym fotografem, w mniejwięcej tym samym czasie taki plan realizowało pięciu moich znajomych. Z tych pięciu osób, aż cztery wszedły na rynek z ogromnym powodzeniem. Ta jedna osoba, której się to nie udało – można było odnieść wrażenie że była po prostu niezaangażowana. Nie starała się, oraz miała znikomą aktywność w internecie. Pozostała czwórka natomiast szukała ciągle nowych możliwości, była zmotywowana – i się to opłaciło. Ich wzrost w liczbie zleceń był zawrotny. Dziś już każdy z nich myśli o opuszczeniu etatu, i byciu fotografem zawodowo.
Druga sprawa, czy jest w ogóle dużo profesjonalnych fotografów ślubnych? Niektóre statystyki pokazują, że tak nie jest. Jednak jest to sprawa mimo wszystko dyskusyjna i niejednoznaczna. Jest jednak jedna rzecz, której jest bardzo mało – fotografów dobrych.
Większość fotografów, którzy wciąż istnieją, są to osoby nierozwijające się, stojące w jednym miejscu przez dwadzieścia lat. Jednym słowem – kompletnie nieatrakcyjni dla młodego klienta. Przeoczyli oni większość obecnych trendów w fotografii, i nie zauważyli, że dziś klienci wymagają czegoś więcej. Dlatego te osoby nie są nawet Twoją konkurencją! Niezależnie od tego, ile widzisz zakładów fotograficznych w swojej okolicy – możesz mieć pewność, że większość z nich wkrótce się zamknie. A to Ty możesz być osobą, która otworzy coś nowego. Ty możesz otworzyć nowy rozdział w fotografii ślubnej tworząc zjawiskowe, artystyczne zdjęcia. W tym dziale konkurencji naprawdę nie ma dużej. Znajdzie się miejsce dla każdego zaangażowanego fotografa!
Podałem wam przykład czwórki moich znajomych. Ja sam natomiast również przeżyłem ogromny wzrost w liczbie klientów, gdy się poświęciłem temu maksymalnie przez kilka miesięcy swojego życia. Chcę Ci jednak powiedzieć, że ani ja, ani tamte osoby nie są wyjątkowe. Po prostu jest luka na rynku, którą możesz zapełnić. Tą luką są dobre, artystyczne zdjęcia.
Myli się tutaj kolejność zdarzeń, według których para wybiera fotografa. Nie jest tak, że klienci wybierają fotografa patrząc na ilość nagród i wielkość ich kanałów w social media. Każdy ma swój gust, wyrobiony styl i estetykę, i to jest rzecz priorytetowa w przeglądaniu ofert fotografa. Gdy już znajdą wybraną grupkę fotografów, to dopiero potem mogą się zainteresować nim głębiej, na przykład patrząc na liczbę osób obserwujących ich profile na Instagramie lub Facebooku, na wyróżnienia w konkursach. Jest to natomiast zawsze krok numer dwa! To jest tylko kropka nad i. Czyli coś co jest mile widziane, ale wcale nie jest konieczne. Nic się nie stanie, jeśli masz mało obserwujących, skoro para jest zachwycona Twoimi zdjęciami. W końcu jest to pamiątka tylko i wyłącznie – dla nich!
Jako przykład mogę tu podać swoje drobne wyróżnienie na portalu planujemywesele.pl, gdzie zdobyłem uznanie jury w kategorii zdjęć ze ślubnej sesji plenerowej. Byłem bardzo zadowolony z tego powodu. Natomiast tak jak przewidywałem – tamtego dnia ani nie zwiększyła mi się ilość zapytań o śluby, ani nawet nie doszli nowi „śledzący” moje poczynania jako fotografa. Konkursy to fajna rzecz na potwierdzenie swoich umiejętności przed samym sobą, ale na pewno nie sposób na karierę fotograficzną. Znajdziesz tutaj wyjątki, ale są one niezwykle rzadkie. Na tyle rzadkie, że radzę Ci się na tym kompletnie nie skupiać.
Na koniec warto jeszcze dodać. Ilość obserwujących to nie ilość klientów. Pamiętaj o tym w każdym momencie, gdy widzisz popularnego fotografa-influencera na Instagramie. Więc na tej kwestii też się nie skupiaj. Jeśli przyjdzie sama – to bardzo fajnie. Jeśli nie – nic się nie stanie!
Ślub nie jest boho? Odrzucam. Para jest z daleka? Odrzucam. Takie rzeczy się nie zdarzają. Możesz mieć takie przekonanie, gdy oglądasz profile fotografów na Instagramie i Facebooku. W końcu na tych profilach są ujęcia z samych super sal, super dekoracji i super świateł. Jest to jednak zasługa dokładnej selekcji i tworzenia swojej własnej rzeczywistości na profilu. Brzmi znajomo? Tak właśnie działają wszystkie social media. Gwarantuję Ci, że 90% ich zleceń jest zupełnie standardowa. A pozostałe 10% to po prostu to, co pokazują.
Nie mówię, że jest to super zła praktyka. Sam w pewnym stopniu również tak robię, choć uważam, że z każdego ślubu można mieć piękne zdjęcia, co również staram się pokazywać. Chodzi tu raczej o wskazanie tego, że to tylko część ich pracy. Każdy fotograf, który jest poważny i chce się z tego zawodu utrzymywać, nie odrzuci dodatkowych pieniędzy, które mogą dostać się na nasze konto. Dlatego bierzemy, w granicach pewnego rozsądku, większość zleceń. Oczywiście znajdziesz tutaj wyjątki, ale tak samo jak wcześniej – są one niezwykle rzadkie i nie bierzmy ich jako regułę. Bardziej jako wyjątek od reguły.
Chciałbym żeby tak było. Chyba każdy artysta, by chciał, by przy wyborze kierowano się tylko i wyłącznie Twoją twórczością. W końcu to jej oddajesz całe swoje serce. Zdjęcia są ogromnie ważne, sam to opisywałem chwilę wcześniej, byłbym jednak naiwny mówiąc, że one wystarczą. Trzeba spojrzeć na to szerzej – nie jesteś jedynym dobrym fotografem w Polsce! Często znajdziesz się w „maszynie losowania” z nawet piątką fotografów, którzy również odpowiadają parze młodej. To oznacza, że para nie wybierze Ciebie tylko i wyłącznie na podstawie Twoich zdjęć.
Pozaglądają do Twoich opisów, będą szukać tego, jak się prezentujesz na zleceniach. Podpytają innych znajomych, czy widzieli Cię już w akcji na ślubie. Tutaj do akcji wkracza wizerunek, który kreujesz i to jak się zachowujesz, jako fotograf. Te rzeczy, pozornie mało ważne – mogą okazać się wręcz kluczowe dla pary!
Kupują oni nie tylko Twoje zdjęcia, ale też całego Ciebie. To jaki jesteś, jakim językiem przemawiasz, energię, którą wyzwalasz na sesji. Może się to wydawać kompletnie dziwne i nieintuicyjne, bo kupując obraz lub rzeźbę, często mało wiemy o osobie, która ją stworzyła. Fotograf ślubny, to jednak zupełnie inna para kaloszy. Pamiętaj, że towarzyszysz parze młodej w dosłownie każdej sekundzie tego wydarzenia! W wydarzeniu, które ma się tylko raz w życiu. Gdy zrozumiesz jak bardzo ten fakt jest istotny, to zrozumiesz, jak bardzo ważne jest to, by para Ci zaufała. A żeby Ci zaufała, musisz pokazywać cząstkę siebie, a nie tylko i wyłącznie zdjęcia.
Czyli aparat pełnoklatkowy jest rzeczą niezbędną żeby w ogóle myśleć o fotografii ślubnej! Czy aby na pewno? Tak kiedyś myślałem, a najlepszym dowodem na to, że się w tej kwestii nawróciłem jest to, że moim obecnym aparatem zapasowym jest właśnie aparat niepełnoklatkowy. (Sony a6400, APS-C) Zanim jednak się nawróciłem, uważałem że pełna klatka jest konieczna ze względu na wesela! W końcu po zachodzie słońca na salach jest piekielnie ciemno, wyobrażałem sobie używanie co zlecenie ISO w granicach 6400-12800, żeby cokolwiek było widać.
To, czego wtedy natomiast nie wiedziałem, to że do zdjęć na weselu trzeba koniecznie i bezsprzecznie używać lampy błyskowej, by eliminować płaskie i często brzydkie światło dochodzące zza konsolety DJa. (najgorszą sytuacją chyba jednak są kropki i lasery na twarzach) Używanie poprawnie lampy błyskowej sprawia, że z wymaganego ISO 6400, robi się ISO 640, a często nawet i mniej. A na tej wartości, praktycznie każdy aparat na rynku zrobi zdjęcie bez szumów.
Nie żałuję natomiast tego, że zakupiłem aparat pełnoklatkowy, bo zawsze fajnie mieć jest pewien „zapas mocy”. Jednak to, że jest on absolutnie konieczny, jest po prostu mitem.
Potrzebuję jednak dodać pewne zastrzeżenie do tego punktu. Mówię tutaj o sytuacjach, gdy fotograf posiada obiektywy typu „stałki”, gdzie jasność obiektywu dosięga f/1.4 oraz f/1.8. W przypadku, gdy fotograf używa zoomów o świetle f/2.8 – f/4.0, aparat pełnoklatkowy dla czystego obrazu już może okazać się konieczny, choćby w kościele, gdzie użycie lampy jest już nie na miejscu.
Moje największe zaskoczenie jako fotografa ślubnego, jest takie, że są śluby i wesela, które sfotografowałem w całości jednym obiektywem – 35mm. Świetny do zdjęć z daleka, jak i bliska, ze względu na wciąż małe zniekształcenia na bokach kadru. To tylko pokazuje jak absurdalną ilość obiektywów niepotrzebnie kupujemy. W swojej osobistej torbie noszę zawsze 2-3 obiektywy, i jest to zupełnie wystarczająca ilość. Jaki zestaw polecam?
– 24mm, 35mm, 85mm
Z czego zakup tego pierwszego może spokojnie poczekać, bo będzie on wykorzystywany dość rzadko. Trzeci się przyda w kościołach, gdzie ksiądz znajduje się po prostu daleko, i podejście blisko byłoby niezręczne i przeszkadzające.
W przypadku zoomów, wystarczy Ci tylko i wyłącznie 24-70mm.
Możesz kolekcjonować obiektywy, które użyjesz 3 razy w roku, ale wtedy trzeba powiedzieć sobie wprost – twoje hobby jest bardzo drogie! Nie wmawiajmy natomiast innym fotografom, że są one warte dźwigania w torbie. Bo tak jak torba może jeszcze je udźwignie, tak nasz portfel już będzie miał z tym problem.
Jest to mit, który tylko i wyłącznie siedzi w naszej głowie, i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Idealnym przykładem będzie moja rozmowa z profesjonalnym fotografem z moich okolic, który opowiadał mi o swojej pracy fotografa ślubnego. Narzekał on, że w tych okolicach pewna cena za fotografa ślubnego już nie przejdzie, bo ludzie nie chcą tak drogich fotografów.
Czy było to prawdą? Raczej nie, skoro dwa lata po tej rozmowie dokładnie w tej okolicy sprzedałem swoją usługę dwa razy drożej, niż cena, którą on wtedy podał! Nie mówię tego, by się chwalić – tylko by Ci pokazać, że nie sprzedasz drożej swojej usługi, jeśli nie zmienisz nastawienia, że jesteś tyle warty, i że są w Twojej okolicy ludzie, którzy chcą tyle zapłacić.
Dużo łatwiej Ci będzie to przełknąć, gdy zrozumiesz, że w każdym jednym regionie w polsce (tak, nawet w Sosnowcu) są ludzie zarabiający dużo, i bardzo dużo. Dla tych osób cena nie gra roli, bo chcą po prostu jak najlepszej jakości usługi. Strach większości fotografów przed wycenieniem się wysoko, sprawia, że konkurencja w tym segmencie jest wyjątkowo niska! Kolejna luka na rynku, którą możesz wykorzystać.
No dobrze, trochę przesadzam, ale na pewno spotkałeś się z opinią dobrego wujka, że samozatrudnieni mają problem z płatnościami od klientów. Może nawet powiedział Ci to jakiś freelancer, co sprawiło że jeszcze mocniej Ci to utkwiło w głowie! No właśnie, utkwiło… Człowiek ma dziwną tendencję do wyolbrzymiania rzeczy niepozytywnych, a zapominania o rzeczach pozytywnych. Mało który freelancer wspomni o tym, że na 100 klientów, aż 99 zapłaciło w terminie. Gdy jednak natrafi się ten jeden, który się spóźnia, to z chęcią o tym opowie. Tak po prostu działamy, ale przez to jest ryzyko, że uznamy to za regułę, i nabierzemy fałszywych przekonań.
Mi osobiście jeszcze ani razu się nie zdarzyło, by ktoś zwlekał z moim tygodniowym systemem płatności, a nawet jak taka para się zdarzy – będzie to pierwszy przypadek na kilkadziesiąt innych, w których otrzymałem wynagrodzenie na czas. Chyba nie tak źle, prawda?
Powiem Ci więcej. Jeśli będziesz wykonywać dobrze swoją pracę, będziesz miał dobry kontakt z klientem i będzie on z Ciebie zadowolony – to zapłaci Ci praktycznie od razu. I to z uśmiechem na ustach.
Na przykład – jeden ślub za granicą, i już się rzucą na mnie klienci. Jeden ślub boho, i już będę mieć same pary z „zielonym” gustem. Tak to nie działa, ale nawet nie to jest najgorsze. Najgorsze jest, że pokazuje to schemat myślenia, jaki mamy. Chcemy by to inni zrobili za nas robotę, a my przyjdziemy na gotowe, obcykamy i jest – fiuuu – rajd do góry w naszej firmie. Okej, tak się zdarza, że para przejrzała sto stron Pinteresta, wypisała sobie 80 inspiracji na Instagramie, i ślub będzie bajkowy, przez co zrobisz wyjątkowo dobre zdjęcia na tym ślubie. Ale pomyśl co by się stało, gdybyś sam wziął odpowiedzialność za to, by Twoje zdjęcia były jak najładniejsze.
Doradź parze, by w lato zrobić zdjęcia z przygotowań na dworze. Poleć DJa z pięknymi światłami. Zaproponuj salę, w której najlepiej Ci się pracuje. Doradź atrakcje, które się dobrze fotografują, np. zimne ognie. Pomyśl sam, jak wiele jest rzeczy, które mogą sprawić, że każde zlecenie będzie piękne i zjawiskowe, zamiast narzekać, że każdy ślub jest nudny i wygląda tak samo.
Przecież prawie każda para robi go po raz pierwszy! Nic dziwnego, że nie wiedzą co mają zrobić, by zdjęcia były ładniejsze! To jest rola przede wszystkim – Twoja!
Jest to zawiłe. Mit się wziął stąd, że jest mądrość ludowa mówiąca, że młodzi ludzie mają energię, są kreatywni i ciągle mają świeże pomysły! Dzięki temu mieliby być oczywistym wyborem dla każdej pary. Czyli starsi ludzie odpadają, i wybieramy tylko młodych fotografów na wesela.
Fajne, kreatywne, świeże zdjęcia nie są zależne od wieku, ale od mentalności i nastawienia. Widzę dużo fotografów, z pewnością większym wiekiem, niż tym, który ja mam – i po prostu wymiatają. Dalej się rozwijają, i nie stoją w miejscu! Nie ma tutaj reguły, że jest to zależne od czyjegoś rocznika.
Młodość w tej branży jest mieczem obusiecznym. Czyli może nam pomóc, ale może też zaszkodzić!
Minusem może być to, że młodzi fotografowie mają dużo większy problem ze złapaniem kontaktu z gośćmi weselnymi. Zazwyczaj ślub biorą osoby starsze niż 20-25 lat, co oznacza że ich znajomi też są często starsi. Mamy mniej wspólnych tematów, trudniej jest zacząć rozmowę i czuć się swobodnie. Druga rzecz jest taka, że jesteśmy dużo bardziej obserwowani. Jesteśmy traktowani trochę jak eksperyment, który się uda lub nie. Albo jesteśmy zdolnymi, młodymi bestiami, albo po prostu młodymi początkującymi. Wzbudza to dużą ciekawość ludzi, więc ciągle się na Ciebie patrzą. Może być to niestety stresujące.
Ale teraz spójrzmy na to z drugiej strony! Skoro jesteś ciągle obserwowany, to znaczy że będziesz zapamiętany przez większość gości. Tak jak nie robi na gościach wrażenie jakiś specjalista z brodą i kilkoma zmarszczkami na czole – ich zapomną od razu po weselu, tak Ty masz pewność że Ciebie długo nie zapomną. Teraz pomyśl, co się stanie, gdy dostarczysz zjawiskowe zdjęcia, które potem Ci goście zobaczą… Nie dość, że zapamiętają Twój wygląd i imię, to jeszcze zapamiętają, że taki młody, a robi takie fenomenalne zdjęcia! To dla nas świetna wiadomość.
Więc jak widzisz, możesz to genialnie wykorzystać! Albo się zestresować i zamknąć w sobie. Czego Ci oczywiście nie życzę.
Puentą jest natomiast to, że młodzi wcale nie mają lepiej. Mają tak samo, a czasem nawet ciężej. Lecz na pewno, młodość ma plus w postaci silnego bodźca do zapamiętania nas! Nie ma to jednak odniesienia w kontekście, czy zdjęcia będą „świeże i energetyczne”, czy takie nie będą. Tu dużo więcej zależy od głowy fotografa, niż jego wieku.
Nigdzie indziej nam nie wyszło, więc zostały nam tylko śluby! To była nasza ostatnia deska ratunku. Jest to mit dość krzywdzący, choć rozumiem skąd się wziął. Tak jak wspominałem, dalej na rynku jest naprawę sporo fotografów, którzy mówiąc bardzo ładnie – nie zachwycają swoją jakością. Powstaje dużo memów na temat fatalnych ślubnych zdjęć. Nie dość, że sami nie zachwycają swoją jakością, to jeszcze często na śluby wysyłają niedoświadczonych praktykantów. Efekty mogą być makabryczne, a czasem wręcz traumatyczne dla pary młodej.
Rozumiem, że jest taki zastany rynek. A właściwie był, bo naprawdę zaczęło się w ostatnich latach to dynamicznie zmieniać! jest coraz więcej fotografów ślubnych, którzy mają prawdziwą pasję, mają fantastyczne umiejętności, są artystami i robią świetne, wrażliwe zdjęcia.
Wielu fotografów chce robić śluby, bo czuje w tym misję, właśnie „odkiczowania” tego rynku, i pokazania, że można robić zdjęcia inaczej. Nie jest tak, że ta osoba nie odnajdzie się gdzie indziej. Pomyśl – ślub to chyba jedyne zlecenie fotograficzne, które łączy:
– fotografię krajobrazową
– fotografię produktową
– fotografię modową
– fotografię reportażową
I mógłbym wymieniać dalej! Za tak szeroki i uniwersalny wachlarz umiejętności powinien należeć się fotografom ślubnym szacunek, a nie delikatna pogarda.
Kolejną sprawą, jest to, że wesele to naturalne środowisko reportażysty. Czyli fotografa, który kocha uwieczniać zastany moment. Uwielbia emocje – łzy, śmiech, radość, taniec, krzyk – nigdzie tak dużo tych elementów nie doświadczysz, jak właśnie w reportażu ślubnym. Sam jestem jedną z tych osób, i nie wyobrażam sobie robić czegoś, co sprawi mi więcej radości niż to. Czyli po prostu uwiecznianie ludzi, którzy przeżywają niesamowite chwile swojego życia. Dzięki mnie, będą mieć niezwykłą pamiątkę.
Subskrybuj kanał na Youtube!